środa, 18 kwietnia 2012

Kontynuacja (1) rozdziału 2

Szukała jej. Próbowała. Tak bardzo brakowało jej Melanie. Była jedyną osobą, z którą kojarzyła dobrze swoje dzieciństwo. A z czym innym mogłaby jeszcze? Z zabieganymi rodzicami? Z opiekunką, która zamiast się nią opiekować rozmawiała godzinami przez telefon, a gdy coś stało się Carli - zrzucała całą winę na nią samą, gdyż ,,nie była w stanie jej dopilnować"?
W końcu nastolatka postanowiła, że mimo wszystko znajdzie Melanie. Po tych latach rozłąki, poczuła, że nie może spędzić bez ,,babci" ani chwili dłużej. Mike jednak podchodził sceptycznie do tej sprawy:
- Cli, przecież to się nie uda!- mówił. 
-Ale dlaczego tak uważasz? Dlaczego jesteś takim pesymistą?- zawsze odpowiadała tak samo. 
Postanowiła poszukać zrozumienia w przyjaciółce. Udało się. Kate była zachwycona i zainteresowana jednocześnie. Carla nigdy nie wyjawiała przyjaciółce sekretu z dzieciństwa. Dziewczyny umówiły się na piżama- party, a sama Cli zaczęła się zastanawiać, czy opowiadając tę historię będzie w stanie powstrzymać łzy. Oto ktoś miał jej wysłuchać, tak szczerze, bez obowiązku. Czuła się z tym dość ciężko, ale nie było już odwrotu. Skoro powiedziała A, trzeba powiedzieć też B. 
Nadszedł długo wyczekiwany dzień. Piątek. Dzisiaj Carla miała właśnie po raz pierwszy opowiedzieć swoje dzieciństwo przyjaciółce. Była zdenerwowana. Odliczała minuty do przyjścia Kate. Gdy usłyszała dzwonek do drzwi, przez jej ciało przeszedł zimny dreszcz. Bała się, ale wiedziała również, że jest to jedyna metoda, aby odnaleźć Melanie. Kiedy tylko opowie swoją historię od razu czepią się planu działań. Wtedy wszystko nabierze jakiegokolwiek sensu. 
Poszło jej dość łatwo. Rozluźniła się i wyrzuciła wszystko z siebie jednym tchem. Kate zaczęła płakać.
-Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że tyle przeszłaś, Cli- rzekła pieszczotliwie, a potem ponownie zalała się łzami.
Tego wieczoru wymyśliły plan, dzięki któremu Carla mogłaby w krótkim czasie odnaleźć Melanie. Kate wpadła na pomysł przeszukania niektórych dokumentów rodziców, Carla pomyślała też, aby w swoje działania wkręcić Gee, która pamiętała Melanie jeszcze nawet z czasów ich młodości. 
-Jest tu niezbędna do rozwiązania zagadki - rzekła Cli.
Kate twierdziła tak samo. Pozostało tylko przekonać Mike'go. 
-Proszę, Mike, pomóż mi. Błagam.- przekonywała go każdego dnia.
Wkrótce uzyskała efekt:
-Dobrze, Cli. Robię to tylko dla ciebie. Ale jeśli to nie wypali, masz dać sobie spokój z tymi durnymi poszukiwaniami, okej? 
Zgodziła się. W sumie nie miała innego wyboru. Tkwiła w przekonaniu, że uda jej się znaleźć Melanie. 
Zaczęły się wielkie poszukiwania. 
Odtąd codziennie po szkole, Carla biegała do sklepiku Gee. Starsza kobieta zgodziła się wziąć udział w akcji. Opowiedziała najdokładniej jak mogła historię Melanie. Starała się opisać jej charakter, uosobienie i  temperament. Mówiła o zainteresowaniach, pracy oraz związkach i jej własnych dzieciach. Wydawało się, że zna Melanie doskonale. Carla robiła notatki, rysowała plany, opowiadała wszystko Kate, która robiła wielką mapę wędrówek Melanie. 
Mike okazał się być dużą pomocą przy przewożeniu ,,dowodów" z mojego domu do Kate. Pomógł też ogarnąć wszystkie dokumenty rodziców Cli. Parę dni pracy nie przyniosło żadnych owoców. Ślad Melanie urwał się w Polsce, gdzie miała córkę. 
Niestety urlop Carli w Duchesne był już wykorzystany , a czekanie do wakacji to było dla niej stanowczo za dużo, postanowili, że teraz wakacje zrobi sobie Kate i Olivier, który nie był ,,wtajemniczony". 
W kilka dni zebrali wszystkie najpotrzebniejsze dokumenty i we środę wieczorem wsiedli na pokład feralnego lotu do Polski. 
Carla miała straszne bóle głowy w ten dzień. Łykała tabletkę za tabletką, ale nic nie było w stanie przemóc tego strasznego bólu. Nic jednak nie wskazywało, że może zdarzyć się coś, czego by nie przewidzieli. Kate i Olivier byli spakowani i nastawieni na ,,super wakacje". Carla i Mike mieli tylko zawieźć ich na lotnisko i pożegnać na odprawie. Tak też się stało. Dziewczyny o mało nie popłakały się przy pożegnaniu. Czas jednak był nieubłagany, a samolot wiecznie nie będzie czekał, więc musiały się rozstać. Mike zaprowadził Carlę do punktu obserwacyjnego i widzieli jak samolot startuje i szybko wznosi się w powietrze. Pojechali do domu. Dziś Mike miał zostać na noc w domu Carli. Jak zwykle poszedł do gabinetu pana Luverste, ojca Carli, aby porozmawiać o takich najzwyklejszych sprawach. Mike bardzo lubił tatę swojej wybranki, z mamą Cli było jednak inaczej. Zawsze uważał ją za ,,wypucowaną lalunię, którą interesują tylko pokazy i sławni projektanci". Dziwne było to, że w ogóle zgodziła się na dziecko, urodziła Carlę. Jednak długo się nad tym nie zastanawiał.
Carla miała chwilę dla siebie. "Ah, jak dobrze, że Mike poszedł do taty, mam trochę czasu na relaks" -pomyślała. Zapowiadał się interesujący wieczór. Poszła, więc wziąć kąpiel, umyć włosy i pomalować paznokcie. Gdy tylko wyszła z łazienki w pokoju znalazła zdenerwowanego Mike'go.
-Co się stało skarbie? Czemu jesteś taki zdenerwowany? Rozluźnij się..
-Cli ja nie wiem jak mam ci to powiedzieć.. Włącz tv.-
Myślała, że to jakiś żart, ale postanowiła jednak sprawdzić o co chodzi. Gdy zobaczyła komunikat w telewizji o mało nie zemdlała. Samolot Kate i Oliviera zaginął. Nie wiadomo, co się z nim dzieje, co dzieje się z jego pasażerami i załogą. Ubrała się do wyjścia i popędziła do gabinetu ojca. Powiedziała, co się dzieje i kto jest na pokładzie tego samolotu. We 3 wyruszyli do wieży centralnej w Dublinie.
Ojciec jako wpływowy człowiek miasta miał możliwość usłyszenia informacji wewnętrznych, czyli takich, które nie podaje się mediom, aby nie wywoływać niepotrzebnej paniki.Na lotnisku zaczęły się zbierać  rodziny zaginionych, w których byli również rodzice i rodzeństwo Kate. Carla wzięła na ręce 4-letnią Ver, która bardzo płakała. Jeszcze nie zdawała sobie sprawy, co się stało, ale wiedziała, że dzieje się coś niedobrego. Mike zaopiekował się 8-letnim Ian'em. Młody dużo płakał i nie chciał nic zjeść. W końcu Mike'mu udało się go zmusić do zjedzenia jogurtu. W całym zamieszaniu młoda para starała się pomagać komukolwiek. Rodziny zaginionych były w fatalnym stanie. Było dużo osób, które płakały. Nastolatkowie zwołali kilka zaprzyjaźnionychprawdopodobnie stało się coś, co odłączyło samolot z wieżą centralną. Trzeba tylko pomyśleć, co mogło się stać. Carla była na tyle zapracowana i zdeterminowana, iż zapomniała całkowicie o strachu. W bardzo szybkim tempie upłynęła cała noc. Lot, który miał trwać góra 3 godziny, zamienił się w zagadkę, która nie wiadomo ile miała potrwać.
Rankiem, gdy wszyscy byli wyczerpani po nieprzespanej nocy, Carla miała moment wolnego. Udała się do wieży, tak jak robiła co jakiś czas. Tam czekało ją wielkie zaskoczenie. Ktoś z systemu samolotu, który zaginął nadał polecenie ,,POMOCY". Na tej podstawie można było ustalić miejsce pobytu samolotu w momencie nadania komunikatu, a była to wiadomość doskonała!
Po 3 godzinach sprawnej pracy wiadomo było gdzie znajdował się samolot. Wyglądało to na porwanie, które było przypuszczeniem parę godzin wcześniej. Zaczęto szybkie organizowanie potrzebnych ludzi i sprzętów do odbicia samolotu. Carla weszła na wielki podest, który był przekazany dla Prezydenta, który miał niedługo przybyć. Pozbyła się swojej nieśmiałości i wygłosiła przemowę dla rodzin ofiar porwania. Dodała otuchy.
Mike, korzystając z wolnej chwili próbował dodzwonić się do Oliviera. Oczywiście nadaremnie. Spróbował więc do rodziców Oliviera, bo jako jedynych nie było na lotnisku. Również nie odbierali. Postanowił, że pojedzie do ich domu. Gdy stanął przy furtce nagle ogarnął go strach. Co im powie? A co jeśli oni jeszcze o niczym nie wiedzieli? Po chwili opanował emocje i zapukał do drzwi. Otworzyła mu Dorie, starsza siostra Oliviera, trzymająca na rękach malutkiego chłopca. 
-Nie słyszeliście o niczym?! - wrzasnął Mike od progu. Mały chłopiec zaczął płakać. Prawdopodobnie się przestraszył.
- Uspokój się Mike. O czym mieliśmy słyszeć?
- No samolot, Olivier, Kate..
- Przepraszam cię, Mike. - przerwała Dorie.- Muszę ululać małego. Jest marudny, bo chce mu się spać. Wejdź, za chwilkę pogadamy.
- Ale Dorie! Czy wy naprawdę nic nie wiecie?! Samolot, którym leci Olivier jest porwany. Tylko Was brakuje na lotnisku. Właśnie po Was przyjechałem. Nie odbieracie telefonów. Co się dzieje do cholery?
- Jak to? My nic nie wiemy.. Ojejku.. Tato!- krzyknęła kobieta.- No chodź tu. Szybko. Dzwonie po panią Clarks, niech zostanie z małym. Jedziemy na lotnisko!
Na lotnisku zaczął się robić coraz większy tłok. Zaczęto pracować nad piecem, aby zmarznięci ludzie zaznać trochę ciepła. Nikt już nie panował nad zamieszaniem. Emocje wzięły górę. Ludzie zaczęli się kłócić nawet o własną przestrzeń. 
Kate w końcu otrzymała pozytywne wiadomości. Na pokładzie nie ma żadnej ofiary śmiertelnej. Samolot został porwany i zmierza ku Chinom. Pracownicy lotniska mieli już określony plan działania. Kate wreszcie odetchnęła z ulgą. Nagle zobaczyła Mike'go prowadzącego kilku nieznanych jej osób. Byli bardzo zdenerwowani. Okazało się, że jest to rodzina Oliviera. 

****
Witajcie Harbingersi.
Po dłuższym czasie dodaję wielki wpis. Pisząc go robiłam nieraz dłuższe, nieraz krótsze przerwy. Cóż, bywa. Mam nadzieję, że spełniłam choć trochę Wasze oczekiwania. No i nie zapomnijcie napisać mi w komentarzu, jak Wam się podoba nowa forma.
Całuję
Noelle




Ps. Zapraszam Was na mojego drugiego bloga, tym razem bardziej osobistego. Link tutaj--> Świat Noelle

sobota, 3 marca 2012

Zmiana !!

Kochani Harbingersi!
Na blogu nastąpi zmiana.
Myślę, że pozytywnie, ale oczywiście liczę się z Waszym zdaniem i jeśli będziecie chcieli to oczywiście powrócimy do starej formy.. Uważam jednak, że warto spróbować czegoś nowego..
Otóż.. Zmieniamy formę wpisów. Tak jak teraz występowało to w formie pamiętnika Carli, teraz będzie to opowiadanie.


Zobaczymy co z tego wyniknie ;-)
Niebawem cz. 2 rozdziału 2!!


xoxo
Noelle

sobota, 28 stycznia 2012

Rozdział 2

30 października 2009
Heej:)
Dzisiaj Kochany zrobię notatki w trochę inny sposób. Postaram się napisać Ci, co robię w każdej oddzielnej godzinie.
Jest 8:00. Właśnie zaczyna się 1 lekcja. Francuski. Niestety muszę skończyć moje pisanie i zająć się przedmiotem, bo nie skończy to się dobrze..
Godzina 14:00. Za 10 minut kończy się ostatnia lekcja. Muszę szybko dotrzeć do domu. Niestety Duchesne nie przyznaje zwolnień z lekcji na rzecz imprezy, więc siedzę tu, w szkole, do ostatniej minuty.Szczerze zazdroszczę Kate. Szczęściara skończyła lekcje o 12!
Jak pewnie się już domyśliłeś, dzisiaj wielka impreza mojej Przyjaciółki! Założę na siebie skórzaną kurtkę Nikole Miller, dżinsy i oficerki na niskim obcasie od Jill'a Stuarta'a. Myślę, że taki luzacki styl na imprezę będzie w sam raz. Moje długie włosy upnę w niedbały kok i będzie OK.
Godzina 16:04. Niedługo przyjedzie Mike, a ja nawet nie jestem uczesana! Nie mam już czasu pisać. Postaram się nabazgrać coś jeszcze przed odjazdem. :)
Godzina 17.30. Właśnie Mike poszedł do mojego ojca. Pewnie jak zwykle będą gadać przez długi czas. Ja wykorzystam go na pisanie do Ciebie.
Dzisiaj przeżyłam szalony dzień. Wszystko dzieje się tak szybko jak na wariackich papierach. Nie mam  czasu na nic. Fajnie, że mamy  tą imprezę u Kate. Myślę, że zrobi dobrze zarówno mnie jak i Mike'mu. Ostatnio nie układa się wspaniale między nami. Przechodzimy jakiś większy kryzys. Niestety coraz częściej dochodzi między nami do nieporozumień. I to nie jest dobre. Nie jest już tak jak dawniej. A ja nie potrafię tego zatrzymać. Nie ma co ukrywać - zmieniłam się ja, zmienił się on. Ale za żadne skarby nie chcę go zranić.. Już sama nie wiem czy go kocham. Czy to już nie jest tylko przywiązanie? Spędziliśmy ze sobą tyle cudownych chwil..
Oho.. Słyszę jakieś kroki. Muszę kończyć i powoli się ogarniać. Zaraz wychodzę.
Twoja Carle

1 listopada 2009
Kochany Pamiętniku!
Dziś jest 1 listopada, Dzień Zmarłych. Niestety nie mogłam pojechać z rodzicami na cmentarz. Na balu u Kate zbyt mocno pobalowałam i dzień później dopadło mnie surowe przeziębienie. Tak więc zostałam w domu i pomyślałam o Tobie. Dzisiaj napiszę Ci wszystko co myślę, po kolei.
Po pierwsze - impreza Kate. Było cudownie. Razem z Kate wybrałyśmy się dzień wcześniej na mega- zakupy. Kupiłyśmy kilkanaście paczek ciastek, chipsów i innych smakołyków. Oczywiście nie mogłyśmy ominąć cudownego salonu Pani Very Wang. Ta kobieta jest wprost idealna. Jej projekty zachwycają. Gdy tylko weszłyśmy do budynku otoczyła nas woń róż i grupa asystentek. Potem zostałyśmy odprowadzone do specjalnego pokoju, w którym czekały już na nas suknie. Mierzyłyśmy i rozmawiałyśmy. Najlepsza forma odprężenia.
Następnie, niosąc wielkie siatki z zakupami, wstąpiłyśmy do kawiarni na gorącą czekoladę i ciastko. Tam spotkałyśmy Glove - największą plotkarę z Duchesne. Tą dziewczynę należy omijać szerokim łukiem. Więc szybko zjadłyśmy ciacho i dopiłyśmy gorący napój i ulotniłyśmy się.
Wracając do domu Kate wstąpiłyśmy do jakiegoś sklepiku przy ulicy. Jakiś typowy butik. Zrobiłyśmy tam niemałą sensację. Zaraz ustawiło się za nami kilkanaście krzyczących nastolatek, które dosłownie rozszarpywały rzeczy przez nas dotknięte. Nie wiem dlaczego tak zareagowały. Kate mówi, że to dlatego, że pojawiałyśmy się w mediach, jako córki najbogatszych ludzi, ale żeby aż tak? Cóż. Wybiegłyśmy stamtąd najszybciej jak się dało i pobiegłyśmy do sklepiku Gee - starszej murzynki, z którą zawsze mogę szczerze porozmawiać. Lubię jej historie, które nam opowiada. A przy okazji ma orginalne dodatki, których nigdzie więcej w mieście nie znajdę.
Na samym końcu szybko zaniosłyśmy zakupy do domu i pojechałyśmy z Olivier'em i Mike'm po dodatki na imprezę. A potem Mike odwiózł mnie do domu, posiedział ze mną chwilę i zaraz pojechał do siebie. A potem zostało nam się tylko bawić!
Kolejna sprawa- Kate i Olivier. Są parą. Chociaż im się układa. Wyglądają razem na szczęśliwych. Mam nadzieje, że to będzie trwały związek. Nie mam siły, żeby pocieszać Kate w razie wypadku. Sama jestem załamana, a to już temat na kolejny podpunkt. Czyli:
Ja i Mike. Kłopoty zaczynają się szerzyć. Ostatnio zauważyłam, że rozmawia na korytarzu z jakąś dziewczyną. Popytałam paru znajomych i dowiedziałam się, że jest ona o rok starsza ode mnie, czyli w wieku Mike'go. Ludzie w szkole zaczynają plotkować o naszym kryzysie, a ja nie jestem w stanie tego zdementować, bo tak na prawdę kryzys jest. I to poważny. Jeśli czegoś nie zrobię, to go stracę. A jeśli tak się stanie ja nie przeżyję tego. Po prostu nie dam rady. To tak jakby ktoś wyrwał mi serce. I wiem, może panikuję na zapas. Może jest tak jak on mówi. ,,Nic go z nią nie łączy. Alice to koleżanka, która ma dość dużą wiedzę z anatomii, żeby pomóc robić mu projekt, który ma niebawem przedstawić całej szkole na apelu".
I na razie niech tak zostanie. Mam nadzieję, że wszystko skończy się szybciej niż mi się wydaje i wszystko powróci do stanu przed poznaniem całej tej Alice.
Będę już uciekać. Coraz gorzej się czuję. A niedługo wielki bankiet. Muszę do tego czasu zupełnie wyzdrowieć.
Trzymaj kciuki za mnie i za Mike'go.
Carle

1 grudnia 2009 (wtorek)
Pamiętniku Kochaniutki
Za 2 dni wyjeżdżam z Mike'm. Lecimy na Ibizę. Zdecydowaliśmy, że jedziemy tylko we 2. Musimy poukładać parę spraw. Mam nadzieję, że przed nami czas beztroski. Tylko we dwoje. Ja i on. My.
Powoli się zaczynam pakować i nie mogę się zdecydować. Wybrać strój od Victoria's Secret czy może z linii Beach Sexy? W końcu się zrelaksuję. Nadgonię nowości kosmetyczne. Trochę odpocznę.
Niestety nie mogę Cię ze sobą wziąć. To wiązałoby się z za dużym ryzykiem. Muszę Ci się przyznać, że wcześniej bardziej chciało mi się jechać. Teraz podchodzę do tego bardziej sceptycznie.
Co do planów na Sylwestra.. Wieczór w 4. Ale jeszcze będziemy kombinować co i jak :) Tymczasem już spadam. Muszę wymyślić dla Ciebie bezpieczną kryjówkę.. Jakby ktoś cię znalazł...
Twoja Carle

20 grudnia 2009 ( niedziela)
Kochany!
Coś mi się wydaje, że jednak ktoś cię ruszył, bo nie mogłam Cię znaleźć.
Na razie nic się nie dzieje. Od jutra mamy już przerwę świąteczną.
Wyjazd udał się genialnie. Dużo rozmawialiśmy. Na początku były też kłótnie, a później nauczyliśmy się na spokojnie gadać. Na prawdę nie wiedziałam, że Mike aż tyle w sobie skrywał. Nie wiedziałam, że robię mu tak dużą krzywdę.
Uświadomiłam sobie też to, że traktuję ten związek na poważnie i jestem pewna, że go kocham.
To nie jest coś przelotnego. Takie uczucie nie rodzi się z dnia na dzień, a każdy powinien być pewny, przemyśleć sobie to.
Na Ibizie nie obyło się bez dużych imprez. No, ale ile można się bawić? Ostatnie 2 dni spędziliśmy na plaży, a wieczorami wracaliśmy do apartamentu.. Tam było bardzo miło..
Co do lotu.. Minął spokojnie. Nie było strasznie źle. Ale ja na prawdę nie lubię latać samolotami. Źle się w nich czuję. No i po prostu się boję. I nawet przyzwyczajenie nie jest w stanie tego zmienić.
Święta. Przygotowania u nas w domu są dość dziwne. Wszystko robi kucharz i pokojówka, do której zadań należy również zdobienie naszego domu w świąteczne ozdoby. Za wszystko płaci tata, a wybiera mama. Zabroniłam cokolwiek wnosić do mojego segmentu. Nie chcę światełek, bombek czy choinki. Na korytarzu drzewko oczywiście będzie, ale ubiorę je sama. Z Mike'm lub Kate. W pokoju jakieś świecidełka. No i oczywiście zasłony. Ciężkie, czerwone zasłony. Strasznie kojarzą mi się ze świętami. No i z Melanie. Jako jedyna opowiadała mi historie o świętach. Mówiła o tradycjach. Dzięki niej jestem takim człowiekiem jakim jestem. I choć dzisiaj nawet nie wiem gdzie jest i co się z nią dzieje, mam do niej wielki szacunek. A w sercu noszę nadzieję, że kiedykolwiek ją jeszcze zobaczę.
Jak już mówiłam, święta się zbliżają, a ja dalej nie mam prezentów dla bliskich. Muszę jak najszybciej coś wymyślić. Nie mam nawet jakiejś super idei co dla każdego. Wiem! Pójdę do Gee! Ona na pewno coś znajdzie:)
Tymczasem ja będę uciekać..
Paaa :)

2 stycznia 2010 (sobota)
Dzisiaj dostałam pierwszą dobrą wiadomość dotyczącą RADIOWĘZŁA! Jestem prze-szczęśliwa. Ostatnio mieliśmy straszne trudności, aby w ogóle się dostać do sprzętu. Wszystko stało na magazynie, a klucze powędrowały z rąk do rąk i nikt nie wiedział kto je ma. Na szczęście teraz klucze są w moich rękach. W poniedziałek ruszamy!!
Po ostatniej notatce zastanawiałam się nad tym, czy może by nie spróbować odnaleźć Melanie.
Była dla mnie tak ważną osobą.. Niestety rodzice, podejrzewając ją o kradzież, wyrzucili ją z pracy. Pamiętam, jak bardzo mi jej brakowało. Ale rodzice nie chcieli nawet słyszeć o powrocie. Zatrudnili kogoś nowego na jej miejsce. Ale to byli zwykli służbiści. Nikt nie zastąpił mi Melanie.
Podjęłam więc decyzję. Na własną rękę, z pomocą przyjaciół poszukam Melanie. Warunki co prawda mi nie sprzyjają. Obowiązki szkolne, otwarcie RADIA, remont w domu, a do tego szykuje się następny bankiet, gdzie muszę być razem z rodzicami, więc trzeba kupić coś na tą okazję. No i wiadomo - rodzice nie mogą się o niczym dowiedzieć.
Jak na razie będę uciekać.
Na zawsze Twoja,
Carle

piątek, 2 grudnia 2011

Rozdział 1 - kontynuacja nr 2

1 października 2009
Kochany Pamiętniku.
Długo już nie pisałam, ale mam nadzieję, że się nie obraziłeś. W ostatnim czasie nic ważnego się nie wydarzyło. Było co prawda parę małych zdarzeń, których nawet nie warto wymieniać.
Dzisiaj zauważyłam, że w naszej szkole chodzą jacyś dziwni ludzie. Na razie nikt nic nie wie i nikt nic nie mówi, ale mam nadzieję, że w najbliższym czasie to wszystko się wyjaśni.Chyba szykuje się wielki skandal :)
Pragnę również Cię uświadomić, że mam, dość rzadką u ludzi spotykaną, tendencję do wpadania w tarapaty. Gdziekolwiek coś się dzieje - ja jestem w środku tego zamieszania. Najczęściej jednak pozycja publiczna moich rodziców pozwala mi uniknąć kary.
Przestudiowałam już 2 książki na temat przepisów. Teraz zostały mi tylko jazdy próbne, abym zaraz na początku stycznia mogła zacząć kurs, który trwa około miesiąca. Jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli to w lutym będę świeżo z prawkiem. Już nie mogę się doczekać.
Ostatnio w szkole otworzyliśmy nowy, wielki RADIOWĘZEŁ. To właśnie mój tata kupił wszystko do studia i odbudował pomieszczenia. Jak możesz się domyślać - jestem w zarządzie RADIA.
To na razie tyle informacji.
Twoja Carle.

12 października 2009
Drogi Pamiętniku!
Pamiętasz, jak mówiłam Ci o tych ,,dziwnych ludziach w szkole"? Okazuje się, że oni robili rozeznanie, aby móc przypisać określone osoby do różnych grup, tak aby cała szkoła brała udział w danym projekcie. Mam nadzieję, że znajdę się w jednym zespole z Mike'em, Kate i Olivierem.
Pewnie nawet nie wiesz, kim jest Olivier. Jest to chłopak z naszego wieku (Mike jest starszy ode mnie o rok). Bardzo podoba się Kate i już nawet widać, że ciągnie ich ku sobie. Trzymam za nich kciuki. Nawet chyba nie tylko ja :) Mike i Olivier to kuzyni. Kuzyni, którzy bardzo się lubią.
Przygotowania do naszego RADIA idą pełną parą. Pomieszczenie zebrań zarządu jest już gotowe. Zostało tylko studio. Ściany pomalowane, krzesła kupione, głośniki również. Konsola w drodze. Niedługo zbierzemy zebranie, na którym zapiszemy dyżury i ustalimy jakie szczegóły jeszcze trzeba dopracować.
Związek z Mike'em kwitnie. Pożegnaliśmy wszelkie konflikty. Zastanawiamy się nad wyjazdem. Myślimy o ciepłych krajach, ale czekamy i może zgarniemy ze sobą Kate i Oliviera. Byłoby cudownie!
A więc tyle na teraz nowości.
Odezwę się niedługo, a teraz wracam do czytania jednego z aktów Hamleta, ah...
Carle.

14 października 2009
Kochany Pamiętniku!
Kate zdecydowała się na urządzenie domówki. Woow! Będzie większość ludzi z naszej szkoły. Trzeba się śpieszyć, bo potem będzie Święto Zmarłych, a potem Adwent i Święta. Oczywiście ja, jako najlepsza przyjaciółka Kate, jestem wkręcona w przygotowania pełną parą. Próbowałam porozmawiać o tym  z mamą, ale jak zwykle nikt nie ma dla mnie czasu. Na szczęście Mike zawsze jest przy mnie.
Ostatnio byłam na zakupach.. Same ohydne kolekcje! Stwierdziłam jednak, że wezmę kilka bluzek projektu Alexandra McQueena. Pierwsza jest bezrękawnikiem, z kołnierzykiem w stylu japońskim. Wzory wskazują na kulturę wschodnią. Założę ją na najbliższy bankiet wydawany przez moich rodziców. Do tego czarna spódnica Alexandra Wang'a, szpilki Prady i będę gotowa.
Następna bluzka jaką zakupiłam to czarna elegancka z koronką. Również z kolekcji McQueena.
I ostatnia to tunika ecru. Ma krótki golf, z którego odchodzi materiał. Wygląda to mniej więcej tak, jakbym miała włożoną chustkę do jedzenia do bluzki.
Nabyłam też żakiet od Chanel. Oczywiście bardzo w styl retro. Czarno-biały wzór i łódka pod szyją. Czyli standard jak na Chanel.
Co do szkolnego RADIOWĘZŁA. Chyba będziemy musieli zacząć później niż planowaliśmy! Kurier zawalił i nie dostaniemy konsoli przez najbliższy tydzień, albo i 2! Mamy już na szczęście umówionych ludzi do podłączenia tych kabelków itd. Uczniowie - reporterzy są już przygotowywani do swoich obowiązków. Na szczęście nie muszę się zajmować czymś innym i całą uwagę koncentruję na RADIU. Zobaczymy jak się skończy całe to zamieszanie. Ale ja się w balona robić nie dam!
Carle

16 października 2009
Czeeeść!
Piszę to na ostatniej lekcji. Nie mam produktów na Gotowanie i dlatego bezczynnie siedzę. Na początku lekcji zgłosiłam nieprzygotowanie, bo nie chciało mi się dzisiaj gotować. Wolałam napisać do Ciebie. Siedzę sama w ostatniej ławce. Gdy tylko uniosę głowę znad zeszytu, widzę rząd ludzi odwróconych do mnie tyłem, stojących przy blatach i energicznie krojących jakieś warzywa. Uczniowie dzisiaj uczą się jakiejś sałatki śródziemnomorskiej. Podobno 8 Cud Świata w ustach! Brzmi smakowicie.
Z daleka dobiega głos Mrs Crowelle. ,,Tak, dobrze Pet. Idzie Ci świetnie", ,,Ale mniej przypraw Ann", ,, Za dużo warzyw!" itd. NUDA!
Zaraz po lekcjach mam zebranie zarządu. Później umówiłam się z Mike'em. Jedziemy za miasto. Mój chłopak chciał mi koniecznie coś pokazać. Już się nie mogę doczekać!
No i kończę, bo moje nieustanne pisanie zaczyna się robić podejrzane, a nikt nie może się o Tobie dowiedzieć.
Pozdrawiam
Carle

* * * *

Witam Kochani!
Mija już długi czas od poprzedniego wpisu. Chciałabym Was przeprosić i jednocześnie obiecać poprawę. Postaram się pisać rozdziały szybko i w miarę możliwości informować Was co się dzieje w moim życiu. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że ostatnio nie miałam siły, aby pisać. Życie pędzi jak oszalałe, a w nim przewijają się różni ludzie. Trzymajcie więc za mnie kciuki, aby wszystko ułożyło się po mojej myśli.
Dziś właśnie czytacie ostatnią część Rozdziału 1.
Jak się podobał cały rozdział? Co Was najbardziej zaciekawiło? Jakie uczucia wzbudził w Was ten tekst? I czy odwiedzicie mnie jeszcze? - odpowiedzi udzielcie w komentarzu. :)
Pozdrawiam :)

sobota, 22 października 2011

Kontynuacja rozdziału 1

18 sierpnia 2009
Drogi Pamiętniku!
Od poprzedniego wpisu nie zmieniło się praktycznie nic. Po prostu zapragnęłam do Ciebie napisać.
W Dublinie niedługo ma grać mój ulubiony zespół. W jakiś sposób skombinuję bilety choć podobno, że są rozchwytywane w bardzo szybkim tempie.
Mike coraz rzadziej się ze mną spotyka. Kiedyś nawet mu to powiedziałam, ale wybuchła wielka kłótnia i na nic to się nie zdało. Nie wiem co mam robić, chociaż szkoda by mi było gdybyśmy się rozstali. Mam nadzieję, że tak się nie stanie.
Niedługo moje urodziny. Mam już wstępny plan jak będzie to wyglądać. Rozmawiałam już z właścicielką starej kamienicy. Nawet sobie nie wyobrażasz jaki tam panuje bałagan! Ale właśnie o to mi chodzi! Będzie to taka impreza w stylu hipisowskim. Już nie mogę się doczekać!
I na dziś tyle nowości.
Twoja Carle

1 września 2009
Kochany Pamiętniku!
Dziś właśnie stanęłam pierwszy raz w szkolnych progach. Szybko, aby zdążyć na uroczystość Rozpoczęcia Roku Szkolnego, poszłam do biura i wzięłam mój plan. Każdy z uczniów Duchesne ma wyznaczone osobne godziny lekcyjne. Mój w sumie nie jest taki zły.
Ale nie szkoła mnie tu martwi. Liczba moich kłótni z rodzicami wzrasta niemiłosiernie. Wiem, że mnie kochają. Ale po prostu nie potrafię tego odczuć.
Jako dziecko byłam wiecznie z nianią. Tylko ona czytała mi bajki. Tylko ona mnie przytulała. Tylko do niej miałam zaufanie. Melanie- wtedy miała trochę ponad 50 lat. Jej dzieci dawno już dorosły i poszły ,,w świat". Czasami mówiła, że ma tylko mnie. Zwracałam się do niej na ,,babciu". I była dla mnie jak babcia. Pamiętam, jak kiedyś poszliśmy na spacer. Ja, Melanie i rodzice. Przewróciłam się. Zwykła dziecięca niezdarność. Stłukłam kolano i rozwaliłam dłoń. Mama krzyczała, że rozdarłam kolejną parę rajstopek, tata korzystając z okazji oddalił się, aby załatwiać sprawy z pracy. I tylko ona. Jedna jedyna osoba, która mnie przytuliła. Opatrzyła ranę. Ale nie jedną. Tego dnia opatrzyła także ranę w sercu. Uśmierzyła ból, który przeszywa ciało i duszę. Samotność dziecka, które ma oboje rodziców...
Więcej słów nie przeciśnie mi się przez gardło.
Na pamiątkę zostawiam Ci kilka kropel moich łez, które cisną mi się do oczu, a ja nie potrafię ich zatrzymać. Jeszcze nie teraz.
Twoja Carle.

18 września 2009
Najukochańszy Pamiętniku!
Kiedyś mówiłam Ci, że przychodzi do naszej szkoły nowy uczeń. Nie uwierzysz, ale chodzi on ze mną na matematykę i francuski. A więc jest w 3 klasie szkoły średniej pierwszego stopnia! Dokładnie tak jak ja :)
Już jutro wielki dzień! Moje 15 urodziny!! Wszystko poszło gładko. Impreza na 30 osób w opuszczonej kamienicy. Zaproszenia rozniesione, catering wynajęty, kosmetyczka i fryzjerka umówione - mama zadbała, aby wszystko toczyło się po mojej myśli.
Wpadłam zatem na genialny pomysł. Aby nie było niepotrzebnych gości wynajęłam ochroniarzy, którzy będą sprawdzać czy goście dokładnie przeczytali zaproszenie. Albowiem na każdym z nich napisane jest, aby ze sobą wziąć małą świeczkę. Ustawimy je rzędami - najwięcej na dole i jedna na górze - i będziemy zapalać całe rzędy. Gdy ostatnia świeczka zgaśnie - zabawa będzie się kończyć.
Znalazłam niezłą kieckę na tą okazję, ale stwierdziłam, że jest zbyt oficjalna. Skusiłam się więc na połyskujący top, legginsy i szpilki od Christian'a Louboutin'a. Na to jeszcze tylko zwykły czarny sweterek i jestem gotowa :)
Kate także postawiła na ,,codzienność". W swoich ciuchach wygląda WSPANIALE. Ma wpaść ok. 9 ,,na kamienicę" i sprawdzić czy wszystko tam w porządku. Potem przyjedzie do mnie i zaczniemy się przygotowywać.
Wieczorem przyjedzie do nas Mike i zabierze nas na imprezę.
Jak widzisz Uroczy Pamiętniku wszystko toczy się niemiłosiernie szybko. Może niedługo pomyślę o jakimś wolnym? Razem z Mike'iem moglibyśmy wyskoczyć gdzieś na parę dni. Słyszałam, że Duchesne udziela specjalny urlop w takich sytuacjach. Może akurat z tego skorzystamy?
I na dziś tyle. Nie daję rady już nic więcej napisać. JESTEM PADNIĘTA! Dzisiaj dopięłam wszystko na ostatni guzik. A jutro będziemy się tylko bawić..
Twoja Carle

czwartek, 13 października 2011

Rozdział 1

27 lipca 2009
Drogi Pamiętniku,
Nazywam się Carle. Mam 15 lat. Zainteresowań nie posiadam żadnych. Zresztą nie wiem po co tu piszę. To żałosne. Jestem dużą dziewczyną. Ale tak na prawdę to chyba uwierzyłam facetce od polskiego, na prawdę. Mówiła, że pomagasz ludziom zaakceptować ich problemy, przeanalizować, a nawet rozwiązać. Zapewniam, że przy mnie będziesz miał wiele roboty Kochany Pamiętniku. Kłopotów mam tysiące. Ale kiedyś zdążysz je poznać.
Co jeszcze mogę Ci o mnie powiedzieć? Mam chłopaka- Mike'go i przyjaciółkę Kate. Są boscy. Chyba tylko oni mnie jeszcze rozumieją. Czego nie można powiedzieć o moich rodzicach. Są straszni. Ale pocieszam się myślą, że jeszcze małe 3 lata i wyniosę się daleko, daleko stąd.
  Carle

5 sierpnia 2009
Kochany Pamiętniku,
Wakacje już zbliżają się ku końcowi. Czas leci nieubłaganie. Niedługo będę kończyć 15. urodziny. Muszę się wybrać do miasta z Kate. Zauważyłam ostatnio duże braki w mojej garderobie. Mam nadzieję, że znajdę coś w moim stylu. Ostatnio widziałam takie super szpilki od Prady. Ale co ja Cię będę zamęczać zakupami!
Tyle się ostatnio wydarzyło, że nawet nie ogarniam wszystkiego po kolei.
Uwierzysz, że Lise zerwała z Jack'iem? Przecież była z nich taka dobrana para. Wielka szkoda. Ale podobno iż rozstali się w wielkim stylu i nadal utrzymują przyjazne kontakty. Hmm.. Podziwiam. Ja tak bym nie umiała.
Podobno w naszej szkole pojawił się nowy uczeń klas 2. Jakiś Risto czy Riesto. Nie jestem pewna. Wywołał dość duże zamieszanie zarówno wśród dziewczyn jak i chłopaków.
Mam zamiar pomóc trochę pracownikom szkoły przygotowywać scenę zgodnie z tematem przedstawienia. Pytanie: jakiego? W szkole organizujemy coroczną zbiórkę dla chorych dzieci. Każdy kto chce pomóc kupuje bilet, który upoważnia do wstępu na sztukę, w której biorą udział uczniowie naszej szkoły. Fajnie, prawda? Ale to dopiero po rozpoczęciu szkoły.
Bieżących spraw jest niewiele. Razem z Kate uczymy się do testu na prawo jazdy. Zostało już niewiele czasu!
Muszę się zabrać w końcu za przypomnienie materiału z poprzedniej klasy. Nie chcę w żaden sposób upokorzyć mojej osoby. Nie na początku roku. W gruncie rzeczy to ja jestem jedną z najpopularniejszych osób w szkole i dlatego nie mogę sobie pozwolić na takie głupstwo.
Przerywam to pisanie i wracam do testów próbnych. Chcę to zdać za 1. razem!
  Na zawsze Twoja, 
Carle

sobota, 8 października 2011

Wstęp

          ,,Życie jest jak rozpędzony pociąg. Ma swoje stacje, na których zwalnia i zabiera ze sobą ludzi. Potem wszystko nabiera normalnego tempa, ale nic nie jest takie samo" - to tylko część zwierzeń 16- letniej Carle, która swoje emocje przelewa na kartki papieru. Czytając jej pamiętnik dowiesz się jakie uczucia nosi w sobie dziewczyna, którą w szczególny sposób doświadczył los.
          Opowiadanie składa się z notatek Carle, która jak każda nastoletnia dziewczyna ma mnóstwo problemów. Co prawda pieniędzy jej nie brakuje, ale jest zdania, że wszystkiego kupić nie można. Czy ojciec polityk i matka modelka dadzą wieczne szczęście swojemu dziecku? Czy Carle dowie się co skrywają jej rodzice?